Harmony jest szczupła, czasem krępa albo wysportowana. Jej biust jest duży albo mały. Ma różne kolory oczu i kolory skóry. Harmony to sekslalka do złudzenia przypominająca człowieka. A teraz, dzięki sztucznej inteligencji, będzie go przypominała jeszcze bardziej
Amerykańska firma Realbotix stworzyła już aplikację z awatarem Harmony. Użytkownik może nie tylko zdecydować o wyglądzie wirtualnej lalki, lecz także wybrać tembr jej głosu i osobowość. Harmony może być więc nieśmiała, wygadana, zmysłowa, przeintelektualizowana, bezczelna, miła, nieufna. Dzięki sztucznej inteligencji Harmony jest w stanie rozmawiać z użytkownikiem i odpowiadać na jego pytania, zapamiętuje też informacje na jego temat, żeby móc prowadzić bardziej osobiste dyskusje.
Teraz Realbotix pracuje nad głową. Głowę przytwierdza się na magnes do silikonowego ciała Harmony i łączy za pośrednictwem Bluetooth i wi-fi z zainstalowaną na smartfonie aplikacją. Głowa mówi, mruga oczami, porusza ustami w trakcie rozmowy. Producent zapewnia, że bez problemu można wymieniać jej twarz na inną (twarz także jest przyczepiona na magnesy).
„Czy z taką głową także można uprawiać seks oralny? Tak jak z lalką?” – pytają na stronie firmy klienci.
„Nie ma przeciwskazań” – zapewnia Realbotix.
Całość ma kosztować 20 tys. dolarów, czyli ponad 75 tys. złotych. Firma zapewnia także, że pracuje nad oprogramowaniem VR, które pozwoli użytkownikom na większą interakcję z głową oraz osobowością Harmony, a także nad sensorami, które pozwolą robotowi reagować na dotyk i ogrzeją mu skórę, by jeszcze bardziej przypominała ludzką.
„Roboty nigdy nie zastąpią ludzkich relacji; będą alternatywą, a nie zastępstwem. Za to dadzą ludziom możliwości ekspresji, jakiej nie mieli nigdy wcześniej” – zapewnia w jednym z wywiadów Matt McMullen, szef Realbotix i RealDoll (RealDoll produkuje lalki, Realbotix łączy je ze sztuczną inteligencją).
McMullen wierzy też w terapeutyczną moc Harmony i w to, że będzie ona świetnym towarzyszem dla cierpiących na fobie i lęk społeczny.
„Czy roboty będą nas kochać?” – pytają klienci.
„Myślę, że możemy przynajmniej sprawić, żeby świetnie symulowały miłość…” – odpowiada McMullen.
Sophia w każdym domu?
Zanim jednak Harmony zagości w domach, możliwe, że będzie tam już Sophia. Najsłynniejszy humanoidalny robot na świecie, wyprodukowany przez firmę Hanson Robotics z Hongkongu, ma już 3 lata, obywatelstwo Arabii Saudyjskiej i udzielił kilkudziesięciu wywiadów w mediach. Pod względem urody Sophia wzorowana miała być na aktorce Audrey Hepburn, wyposażono ją w podstawową wersję rąk oraz stalowe nogi.
Sophia potrafi odpowiadać na pytania, odwraca głowę w stronę rozmówcy, podąża za nim wzrokiem, potrafi również odwzorowywać emocje – od radości po strach. Jest też w stanie rozpoznawać twarze osób, z którymi przebywa na co dzień. Do dzisiaj wyprodukowano ponad 30 egzemplarzy Sophii. Trafiają one głównie do firm, biur i banków. „Jest duże zapotrzebowanie, wiele firm chce zatrudnić roboty, żeby witały klientów albo pracowały w recepcji” – mówi Ben Goertzel z SingularityNET*, jeden z twórców oprogramowania Sophii.
Bena, Sophię i nowy wynalazek firmy, „brata” Sophii, Hana, spotykam na Web Summit w Lizbonie. Czterodniową imprezę odwiedza ok. 70 tys. osób dziennie, główna scena znajduje się w mieszczącej 20 tys. osób hali Altice Arena, stoiska firm i mniejsze sceny, na których odbywają się panele tematyczne – w jednym z czterech pawilonów. Szybko czuje się w nogach przebyte kilometry.
Ben Goertzel mówi mi, że wierzy, iż za kilka lat – może za pięć? – roboty w naszym życiu będą czymś tak normalnym, jak smartfony czy telewizory. Najpierw w sklepach, potem w szpitalach. Bo Sophia ma też trafić do szpitali i domów seniora, jako towarzyszka starszych i nierzadko samotnych ludzi.
„Sophia zapewni im towarzystwo i będzie w stanie prowadzić rozmowy, także osobiste. To też wsparcie emocjonalne – ludziom na pewno łatwiej będzie poprosić robota, żeby im towarzyszył do toalety niż innego człowieka, i nie będą się też wstydzić pytać robota 20 razy o to samo, np. o imię swojego zięcia, którego nie mogą sobie przypomnieć. Sophia nie ocenia” – tłumaczy mi Goertzel.
Cały „mózg” Sophii mieści się w chmurze, może więc szwankować w przypadku braku dostępu do internetu. Goertzel wierzy jednak, że już niebawem cała sztuczna inteligencja będzie mogła się ze sobą komunikować we wspólnej sieci, wymieniać informacjami i… ewoluować.
„AI będzie zdobywać wiedzę o naszej kulturze i wartościach i zacznie się zbliżać do człowieka – moim zdaniem to nieuchronne. Roboty będą w stanie prowadzić interakcję z człowiekiem zarówno na poziomie emocjonalnym, jak i społecznym” – mówi Goertzel.
„A w łóżku?” – pytam.
„Na pewno nie Sophia. Hanson Robotics nie planuje produkcji seksrobotów” – pada odpowiedź.
Czy sztuczna inteligencja zmieni sposób, w jaki „TO” robimy?
W filmie Barbarella Rogera Vadima z 1968 r. tytułowa bohaterka wyrusza w podróż po galaktyce na poszukiwanie ziemskiego naukowca Duranda Duranda, żeby odebrać mu zabójczą broń pozytronową. Zostaje jednak przez niego uwięziona i torturowana w Maszynie Rozkoszy. Durand Durand próbuje zamęczyć Barbarellę nieustającymi orgazmami (ostatecznie maszyna się przegrzewa).
To jednak niejedyna wizja Vadima co do seksu przyszłości – w jego filmie Ziemianie nie uprawiają już seksu w sposób tradycyjny, tylko po zażyciu specjalnej pigułki stykają się dłońmi i czekają na orgazm. Podobnie w filmie Woody’ego Allena Sleeper z 1973 r., w którym główny bohater budzi się ze śpiączki w świecie, gdzie ludzie doznają rozkoszy w seksmaszynach.
Wygląda na to, że pół wieku później przemysł erotyczny zmierza bardziej ku tworzeniu maszyny rozkoszy niż seksu z robotem. Według badań sondażowni YouGov jeden na czterech mężczyzn brałby pod uwagę możliwość pójścia do łóżka z robotem (i tylko jedna na dziesięć kobiet), ale prym dzisiaj wiedzie rynek akcesoriów erotycznych.
„Nastawiamy się na rozwój wirtualnej rzeczywistości oraz tworzenie gadżetów seksualnych, połączonych z internetem, sterowanych za pośrednictwem sztucznej inteligencji” – mówi w Lizbonie Stephanie Alys z brytyjskiej firmy MysteryVibe*, specjalizującej się w produkcji zabawek erotycznych, połączonych ze sztuczną inteligencją.
Mowa tu m.in. o wibratorach, którymi można sterować za pomocą aplikacji na smartfonie i w których można zaprogramować rodzaj i natężenie wibracji. Albo o pierścionkach-wibratorach wyposażonych w opcję orientacji, która pozwala na obracanie się przedmiotu zgodnie z preferencją użytkownika. Mowa tu także o algorytmach wykorzystujących informacje na temat potrzeb seksualnych par po to, żeby dostarczyć im jak najwięcej przyjemności.
„Wyobraźmy sobie, że para lubi oglądać filmy erotyczne. Ale ją i jego podnieca coś zupełnie innego. Badając ich preferencje, możemy dobrać taki film, który zadowoli obydwoje” – tłumaczy Stephanie Alys.
I dodaje: „Największą zaletą AI w łóżku jest personalizacja. W tym sensie, że możemy dostosować nasze produkty do potrzeb klientów. Co więcej, dzięki technologii, urządzenia »zapamiętują« preferencje klienta, więc następnym razem są w stanie dostarczyć mu więcej rozkoszy”.
Zdaniem specjalistów wykorzystanie sztucznej inteligencji w seksie pomaga również rozwiązać problemy z orgazmem.
„Naszymi klientami są w przeważającej mierze kobiety, mężczyźni stanowią jedynie 35 proc. Większość naszych produktów została zaprojektowana właśnie przez kobiety – te akcesoria i gadżety erotyczne są spersonalizowane, dopasowane do ciała, można je regulować za pomocą aplikacji. Technologia pomaga naszym klientom w odkryciu, jak reaguje ich ciało i co lubią” – mówi Polly Rodriguez z firmy Unbound Babes.
Naukowcy pracują teraz nad połączeniem erotycznych urządzeń z wirtualną rzeczywistością. „Wierzę, że to będzie prawdziwa rewolucja, która pomoże otworzyć się na nowe doznania, zwłaszcza kobietom. Pamiętajmy, że seks dla wielu z nas to nadal kulturowe tabu, ale dzięki sztucznej inteligencji już niebawem może się to zmienić” – mówi Rodriguez.
„Seks z robotami?” – zastanawia się. „Nie, nie w najbliższej przyszłości” – ocenia.
Jeśli nie seks, to może miłość?
Zdaniem Bena Goertzela, współtwórcy Sophii, w przyszłości maszyny będą potrafiły odczuwać coś na kształt emocji, a nawet będą posiadać własną motywację. Zanim to jednak nastąpi, należy je tak zaprogramować, by potrafiły rozumieć kontekst, abstrakcję, miały własną percepcję świata.
„Ale czy emocje nie są cechą immanentnie ludzką?” – pytam.
„Cóż, prowadzenie samochodu też było ludzką umiejętnością. Do czasu, kiedy przestało być” – odpowiada Ben.
Jak jednak podkreśla Goertzel, sztuczna inteligencja wciąż ma jeszcze wiele ograniczeń.
„Nawet jeśli maszyna potrafi prowadzić samochód lepiej niż człowiek, to nadal nie rozumie, że samochód to nic innego, jak kupa metalu na asfalcie. Człowiek będzie prowadził inaczej, wiedząc, że wjeżdża w pustynię, w las czy też do oceanu. Robot nie zrozumie kontekstu. Ale naukowcy już pracują nad tym, jak obejść te przeszkody” – mówi współtwórca Sophii.
Niemiecki start-up Tawny* nad stworzeniem empatycznych maszyn pracuje od ubiegłego roku. „Mówiąc kolokwialnie, wdrukowujemy w program ludzkie dane, zdjęcia, wideo, informacje o świecie, książki psychologiczne, a na ich podstawie system tworzy algorytm, dzięki któremu łączymy sztuczną inteligencję z inteligencją emocjonalną” – tłumaczy mi Sebastian Schröder, jeden z założycieli Tawny; rozmawiamy przy kawie w pawilonie numer 4, gdzie swoje stanowiska mają start-upy zajmujące się sztuczną inteligencją.
Na tym etapie rozwoju technologii, maszyny co prawda nie są jeszcze w stanie rozpoznać, czy człowiek jest szczęśliwy lub smutny, ale potrafią wykryć, czy jest zestresowany czy nie. Empatyczną technologię Tawny wykorzystał już m.in. w celu poprawy dobrostanu psychicznego pracowników jednej z firm.
„Zgłosiło się do nas jedno z niemieckich call center, którego pracownicy masowo się zwalniali. Właściciele próbowali zmotywować ekipę, organizowali różnego rodzaju spotkania po pracy, kręgle, piwo, ale nic nie pomagało. Zastosowaliśmy naszą technologię, żeby zbadać, którzy pracownicy są przeciążeni pracą. Jeśli system wykrył, że jakaś osoba jest za bardzo zestresowana, chwilowo przekierowywał jej obowiązki mniej zajętemu koledze. Można powiedzieć, że system wyczuwał stres pracownika i odciążał go” – mówi Schröder.
Sztuczna inteligencja sprawdziła się już także podczas treningów sportowych. Tawny zbadał reakcje fizjologiczne strzelców (bicie serca, potliwość) biorących udział w zawodach zimowych, a sztuczna inteligencja na podstawie ich stanu psychofizycznego była w stanie określić, czy trafią do celu. „To oznacza, że możemy wykorzystać technologię w celu poprawy wyników sportowych” – mówi współzałożyciel firmy.
W przyszłości AI będzie mogła przejąć także rolę empatycznego trenera personalnego, który będzie w stanie określić, czy człowiek jest zmęczony lub chory, i na tej podstawie dobrać odpowiedni trening.
Technologia już teraz coraz częściej podejmuje za nas decyzje w różnych dziedzinach życia, a według specjalistów proces ten ulegnie jeszcze nasileniu. Niemiecki OmniBot szuka w Lizbonie inwestorów. Firma łączy sztuczną inteligencję i technologię rozpoznawania głosu, by tworzyć system usprawniający pracę firm, zwłaszcza centrów obsługi klienta. W praktyce wygląda to tak: klient dzwoni do konsultanta, rozmowie „przysłuchuje się” program, który w na bieżąco, w czasie rzeczywistym, przesyła konsultantowi informacje: „teraz powiedz to…”, „zapomniałeś dodać tej informacji…” albo „tego nie mów! to niezgodne z polityką firmy…”.
„Ale czy to nie tak, że maszyna nam dyktuje, jak rozmawiać z drugim człowiekiem?” – pytam Rene Arvina, współzałożyciela OmniBot.
„Ależ maszyny już od dawna mówią nam, co robić” – odpowiada.
***
Jestem na lotnisku w Lizbonie, wracam do domu. Odprawa odbywa się automatycznie – muszę zeskanować kartę pokładową, wydrukować etykietę i nakleić ją na walizkę. Jest godzina 13:01.
„Twoja odprawa zakończyła się o godzinie 13. Nie ma możliwości odprawienia twojego bagażu” – informuje mnie urządzenie.
Cóż, maszyna nie jest elastyczna i nie da się z nią dyskutować.
Idę, więc do człowieka i przekonuję go, żeby jednak przyjął moją walizkę…
*Twórca start-upu Tawny podkreśla, że rozwój jej działalności nie byłby możliwy bez funduszy unijnych w ramach Europejskiej Sieci Przedsiębiorczości (EEN)