Już milion osób zdążyło odwiedzić mieszczącą się w Londynie, Abba Voyage. Przedsięwzięcie warte 175 mln dolarów przygotowała firma Industrial Light & Magic, która jest legendą w branży filmowych efektów specjalnych. Wirtualne koncerty Abby są ich pierwszym pozafilmowym projektem. Czy po przetarciu szlaków pojawią się kolejne gwiazdy, które staną się awatarami, żeby „występować” przed publiką przez następne dziesięciolecia?
Dlaczego Abba gra wirtualnie?
Grupa zakończyła działalność w 1982 roku, ale oficjalnie się nie rozpadła. Temat powrotu szwedzkich muzyków na scenę wracał co kilka lat, ale ci zgodnie dementowali wszystkie informacje na ten temat. W 1999 roku Ulaeus i Anderson napisali musical „Mamma Mia”, który opiera się na przebojach zespołu. Spektakl cieszył się na tyle dużym zainteresowaniem, że Abba otrzymała propozycję zagrania trasy koncertowej za miliard dolarów, ale ostatecznie szwedzka grupa ją odrzuciła.
Dopiero w 2018 roku ku uciesze wszystkich wielbicieli, członkowie grupy zapowiedzieli reaktywację i wydanie nowych piosenek. We wrześniu 2021 roku zespół opublikował dwie piosenki: „Still Have Faith in You” i “Don’t Shut Me Down”, które zapowiadały album “Voyage”. W tym samym roku Benny Anderson oficjalnie zapowiedział koniec działalności Abby.
Awatar na scenie
Inspiracją do stworzenia hologramów był przedstawienie „Elvis: The Concert” z lat 90. ubiegłego wieku. Nagrania Presleya były odtwarzane na wideo do akompaniamentu zespołu grającego na żywo. Za przygotowanie „abbatarów” jak nazywane są hologramy muzyków odpowiadała firma Industrial Light & Magic. To prawdziwa legenda w branży filmowej, ponieważ odpowiadała za efekty specjalne – także te fizyczne – do filmów takich jak „To” Johna Carpentera, „Gwiezdne Wojny”, „Terminator”, „Park Jurajski” i wiele innych. Za swoje dokonania firma otrzymała 16 Oscarów, a jej portfolio zawiera ponad 300 produkcji. „Abba Voyage”, to pierwszy pozafilmowy projekt, w który się zaangażowała.
Awatary muzyków powstały dzięki „motion capture”. Najpierw ekipa ubrała członków zespołu w kombinezony, które rejestrowały ruchy. Następnie kręciła ich podczas wykonywania 22 piosenek. Kolejnym krokiem było nałożenie grafik i odmłodzenie muzyków.
Na czym dokładnie polega tajemnica sukcesu „Abba Voyage”? Twórcy doszli do wniosku, że publiczność na dużym koncercie ogląda postacie na telebimach, a muzycy są tylko niewielkimi postaciami majaczącymi gdzieś w oddali. Dlatego sala, w której odbywają się występy „Abby”, ma dużą liczbę telebimów. Odległość od sceny i zbliżenia na ekranach mają sprawiać wrażenie prawdziwego zespołu. Projekt okazał się sukcesem, ponieważ „Abba Voyage” odwiedziło już ponad milion osób. Producent przedstawienia zapowiedział trasę koncertową.
Czy to przyszłość koncertowania?
Tak uważa Björn Ulvaeus i wcale nie jest powiedziane, że się myli. W Korei od dawna już istnieją wirtualne gwiazdy muzyk k-pop. Przykładem jest grupa „Eternity”, którą tworzą awatary wygenerowane przez sztuczną inteligencję. Wydaje się, że po sukcesie „Abby” producenci mogą sięgnąć po inne legendy muzyki. Pierwszym zespołem, który się nasuwa, jest „Queen”, który ma na świecie rzesze fanów.
Jak dotąd jedynym sposobem na usłyszenie muzyki artystów, którzy przeszli na emeryturę lub zmarli, było wybranie się na koncert cover bandu. Na świecie istnieją bardzo cenione zespoły, które często mają oficjalne zezwolenie autorów na wykonywanie ich utworów. Do najbardziej znanych można zaliczyć „Australian Pink Floyd Show”, „Bootleg Beatles”, „Musical Box” czy „Hells Bells”. Czy sukces „Abba voyage” oznacza, że cover bandy przestaną być słuchane? Trzeba sobie zadać pytanie czy jesteśmy w stanie uwierzyć, że ludzie na ekranie są prawdziwi i czy to tylko kolejna projekcja z dobrze przemyślaną oprawą.
Źródła:
- Jane Clinton, „Abba’s Björn Ulvaeus says avatars are the future after millionth fan sees Voyage”, 2023
- Daniel Griffiths, „Musical radar”, „ABBA Voyage: How does it work?”