Dlaczego trudno opowiadać optymistyczne historie, czyli przypadek ruchu solarpunk

W solarpunku nie chodzi o estetyczne grafiki zielonych miast. Twórcy wyobrażają sobie świat po kapitalizmie i chcą nas przekonać, że radykalna zmiana jest możliwa.

Kultura punk nigdy nie emanowała przesadnym optymizmem. Wręcz przeciwnie – słowo „punk” w języku angielskim oznacza coś zgniłego, bezwartościowego. W połowie lat 70. XX wieku na ulicach europejskich miast zaczęły pojawiać się grupy młodych ludzi w skórzanych kurtkach, wyzywającym makijażu i fryzurze z „irokezem”. Na Wyspach Brytyjskich, kolebce subkultury punkowej, działali oni na ustatkowaną klasę średnią jak płachta na byka. Rzucali również wyzwanie establishmentowi, głosząc hasło: „no future”. Bycie punkiem z definicji oznaczało opór wobec przyszłości.

Co to jest solarpunk?

Solarpunkowi twórcy przechwytują punkowy bunt, jednak są oni konkretniejsi i lepiej zorganizowani w sferze postulatywnej. Podstawowa definicja solarpunka, którą odnajdujemy w oficjalnym manifeście, brzmi:

Solarpunk to ruch fikcji spekulatywnej, sztuki, mody i aktywizmu, próbujący odpowiedzieć na pytanie „jak może wyglądać odżywaln[ang. sustainability – przyp. red.] cywilizacja i jak możemy do niej dotrzeć?” Estetyka solarpunka to połączenie pięknego z praktycznym, dobrze zaprojektowanego z bujnie zielonym, jasnego i kolorowego z mocnym i ziemistym.

Manifest solarpunka

Innymi słowy, solarpunkowcy zajmują się rozwijaniem naszej wyobraźni o zupełnie innym systemie pozyskiwania energii, zaspokajania podstawowych usług oraz zawiązywania relacji ekonomicznych. Wiele proponowanych technologii i praktyk wywodzi się z tradycyjnych systemów rolniczych, takich jak permakultura czy zbieranie wód opadowych. Ruch czerpie również ze współczesnego dorobku nauki: rolnictwa regeneracyjnego i keyline designu, czyli metody projektowania krajobrazu, która pozwala na najefektywniejsze wykorzystanie zasobów wodnych danego obszaru. Ponadto w obrębie zainteresowań solarpunka jest rzecz jasna energia słoneczna i inne odnawialne źródła energii. Podobnie jak autorzy science fiction, twórcy solarpunkowi remiksują teraźniejszość i radykalizują niektóre jej elementy, by kreować alternatywną wizję przyszłości.

Koncepcja solarpunka pojawiła się pod koniec lat 2000, kiedy to garstka artystów na platformie społecznościowej Tumblr zaczęła dzielić się futurystycznymi grafikami zielonych miast. Z czasem estetyka i etos solarpunka ewoluowały w kierunku bardziej rozbudowanej wizji świata, które z chęcią podchwycili artyści innych form sztuki.

Dziś solarpunk najczęściej występuje jako gatunek literacki, nowy ruch wewnątrz science fiction, w którym twórcy kreują spekulatywne wyobrażenia o świecie po transformacji energetycznej oraz przygotowują grunt pod nadejście optymistycznego i bardziej sprawiedliwego świata. Swoje inspiracje czerpią z estetyki cyberpunku i steampunku. W cyberpunku wykorzystuje się motywy science fiction do badania naszych niepokojów w szybko rozwijającej się erze techniki, podczas gdy steampunk z nostalgią odnosi się do estetyki rewolucji przemysłowej. Jednak w przeciwieństwie do tych dystopijnych i mechanistycznych uniwersów, solarpunk jest bardziej optymistyczną, odżywczą wizją przyszłości.


Słoneczna utopia czy realna alternatywa?

Wyobraźmy sobie futurystyczną farmę, na której roboty zrywają pomarańcze, krowy odpoczywają w cieniu paneli fotowoltaicznych, a pływające turbiny wiatrowe generują energię. Wielopokoleniowa rodzina spotyka się przy posiłku, aby cieszyć się lokalnymi plonami, dostarczanymi przez miniaturowe drony. W pewnym momencie słychać kobiecy głos, który mówi: „Naszym zadaniem jest sadzenie nasion, aby nasze wnuki mogły cieszyć się owocami”.


Powyższy opis to fragment reklamy przygotowanej przez grecką firmę jogurtów Chobani. Z jednej strony animacja zawiera większość charakterystycznych motywów estetyki solarpunka, z drugiej natomiast uosabia ona próbę utowarowienia (komodyfikacji) oddolnej pracy rzeszy artystów. Prywatna firma podszywa się pod uczestnika ruchu proekologicznego, aby sprzedać swój nowy produkt – brzmi jak idealny scenariusz greenwashingu, który stanowi realne zagrożenie dla kultury solarpunkowej.

Paweł Ngei, badacz technologii i popularyzator solarpunka w Polsce, w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” zauważa inne problemy powstające wewnątrz samego ruchu:

Oczywiście to niesamowicie trudne, bo żeby zaproponować coś, co nie będzie naiwne czy zwyczajnie śmieszne, potrzeba jednocześnie ogromnej wiedzy socjologicznej, kulturowej, antropologicznej, ekonomicznej. I wyobraźni językowej, bo solarpunk postuluje zmianę myślenia o przyszłości nawet na poziomie semantycznym.

Paweł Ngei w rozmowie z Jakubem Kibitlewskim, Gazeta Wyborcza

W dalszej części rozmowy przypomina, że solarpunk to wciąż forma fantastyki, a nie gotowe postulaty. „Solarpunk nie jest receptą na to, «jak w 10 krokach obalić obecny porządek i zaprowadzić lepszy». Te historie mają prowokować wyobraźnię polityczną i pokazywać, że można organizować świat inaczej, zachęcając tym samym społeczeństwo do wyobrażania sobie przyszłości, która byłaby osiągalna i niefatalistyczna”.

Chociaż solarpunk głównie kojarzony jest z rozwiniętą technologią, promuje również obszary tzw. „low technology”, czyli sposoby prowadzenia zrównoważonego życia w duchu filozofii DIY (ang. do it yourself), takie jak: wspólnotowe wypożyczalnie narzędzi, otwarte przestrzenie dla twórców, promocja oprogramowania open source oraz psychologię pozytywną. Swoje ideologiczne postulaty wyprowadza również z dorobku filozofii środowiskowej, a konkretnie z nurtów jasnozielonego ekologizmu (ang. „light green”) i ekologii społecznej; nieobce są jej również ideologie punkowe, takie jak: anarchizm, antykonsumpcjonizm, antyautorytaryzm, antykapitalizm, prawa obywatelskie, decentralizacja oraz commoning, czyli praktyk wspólnotowej troski o dobrostan natury. 

Solarpunk nie mieści się w sztywnej opozycji utopia-rzeczywistość. Jego największa siła wynika z misji edukacyjnej, która oddolnie rozwija się w internecie (fora dyskusyjne, blogi) i ma znaczący wpływ na rosnącą świadomość ekologiczną wśród młodego pokolenia. Kultura solarpunkowa łączy w sobie to, co praktyczne, z tym, co piękne oraz dobrze zaprojektowane; to, co dzikie i antysystemowe, z tym, co naukowe oraz powtarzalne.

Dlaczego trudno opowiadać optymistycznie historie?

„Łatwiej wyobrazić sobie koniec świata niż koniec kapitalizmu” – powiedzenie to przypisuje się zarówno krytykowi literackiemu Fredricowi Jamesonowi, jak i filozofowi Slavojowi Žižkowi. Jednak w ostatnich latach do szerokiej debaty ponownie wprowadził je zmarły niedawno filozof, Mark Fisher, dzięki swojej fantastycznej książce „Realizm kapitalistyczny. Czy nie ma alternatywy?” z 2009 roku.

Tytułowy termin: „realizm kapitalistyczny” rozumiany jest jako paradygmat nowoczesności, w którym nie potrafimy sobie wyobrazić alternatywy wobec obowiązującego systemu ekonomiczno-społecznego. Ta strukturyzująca rama krępuje naszą wyobraźnię, nie pozwala wytworzyć nowych narracji. Dodatkowo popkultura karmi nas depresyjnymi filmami, książkami i grami wideo, a media na bieżąco aktualizują statystyki samobójstw. 

Jak pisał Fisher: „Realizm jest analogiczny do zaniżonego horyzontu oczekiwań osoby cierpiącej na depresję, która sądzi, że każdy stan pozytywny, jakakolwiek nadzieja to już niebezpieczne złudzenie”.

Jeśli już otrzymujemy dzieła kultury, które wyrażają pewnego rodzaju optymizm i sprawczość, to z reguły są to indywidualne historie bohaterów (blockbustery Marvella), a nie opowieści o współpracy, wspólnotowości i grupowej sile, na której solarpunk opiera własne narracje.

Czy solarpunkowe propozycje działają?

Zmiana naszego świata, według solarpunkowych pisarzy, powinna wziąć swój początek w przeorganizowaniu postawy wobec nie-ludzkiego świata. U podstaw tej wizji leży idea, że ludzie mogą współistnieć w harmonii z resztą natury. Coraz trudniej przymykać oczy na spadek bioróżnorodności, coraz częstsze skażenia wód oraz bezmyślne eksploatowanie środowiska naturalnego. Już dziś niektóre kraje wprowadzają rewolucyjne zmiany w systemie prawa, które w zasadzie pokrywają się z postulatami ruchu.

I tak np. w Kanadzie tamtejszy rząd podjął decyzję o nadaniu osobowości prawnej rzece Muteshekau-shipu, znanej jako Magpie River. Warto zauważyć, że inicjatywa ta jest częścią globalnego ruchu – szczególnie aktywnego w Nowej Zelandii, Stanach Zjednoczonych i Ekwadorze. Tam również dąży się do przyznawania naturze praw i autonomii, którą zawłaszczają ludzie.

Solarpunk uznaje fantastykę naukową nie tylko za formę rozrywki, lecz także rodzaj aktywizmu

Manifest solarpunka

Upowszechnianie się odnawialnych źródeł energii jest niezaprzeczalnym faktem. Według rządowego raportu „Polityka Energetyczna Polski do 2040 roku” energia słoneczna, wiatrowa i wodna w perspektywie najbliższych lat niemal całkowicie zastąpi paliwa kopalne (odnawialne źródła energii stanowią dziś 37,6% mocy polskiego miksu energetycznego).

To, co w trakcie formowania się ruchu solarpunkowego na początku XXI wieku wydawało się niemożliwe, obecnie staje się nową rzeczywistością. Niech te kilka sukcesów solarpunka stanie się zapowiedzią słonecznej rewolucji w myśleniu o naszym miejscu w ekosystemie tej planety.

Źródła:

Opublikowano przez

Mateusz Schuler

Autor


Dziennikarz, filozof, Ślůnzok. Autor artykułów poświęconych filozofii techniki oraz etyce środowiskowej. Zainteresowany historią kapitalizmu oraz alternatywnymi ruchami politycznymi. W przeszłości prowadzący audycję radiową z muzyką elektroniczną w tle. Mieszka w Katowicach.

Chcesz być na bieżąco?

Zapisz się na naszą listę mailingową. Będziemy wysyłać Ci powiadomienia o nowych treściach w naszym serwisie i podcastach.
W każdej chwili możesz zrezygnować!

Nie udało się zapisać Twojej subskrypcji. Proszę spróbuj ponownie.
Twoja subskrypcja powiodła się.