Choć otwarcie nowego muzeum w Senegalu było wielkim wydarzeniem, część galerii nadal stoi pusta, czekając na zwrot dzieł sztuki zabranych przez dawnych kolonizatorów
Muzeum Czarnych Cywilizacji w stołecznym Dakarze zostało otwarte pod koniec ubiegłego roku, podgrzewając dyskusję na temat miejsca afrykańskiej sztuki w globalnym obiegu. Wypełnienie nowoczesnego budynku o powierzchni prawie 14 tys. metrów kwadratowych, jednego z największych tego typu na kontynencie, okazało się wyzwaniem. Komplikuje je fakt, że ewentualne eksponaty są rozproszone po całym świecie.
Senegalski minister kultury Abdou Latif Coulibaly nie ma wątpliwości: „To zupełnie logiczne, że Afrykanie powinni odzyskać swoje dzieła” – powiedział agencji Associated Press. „Być może zostały zabrane w okolicznościach, które wydawały się wtedy zgodne z prawem, ale dziś są już nieuzasadnione”.
W deklaracji programowej muzeum czytamy, że przyniesie „polityczną, kulturalną, artystyczną i gospodarczą odpowiedź Afryki na dewaluację czarnych cywilizacji”.
Jeszcze w listopadzie ubiegłego roku na zlecenie prezydenta Francji Emmanuela Macrona został sporządzony raport ze wskazówkami, aby tamtejsze muzea na prośbę krajów afrykańskich oddawały eksponaty, które zostały zabrane z kontynentu bez zgody jego mieszkańców.
We francuskich muzeach znajduje się co najmniej 90 tys. obiektów pochodzących z Afryki Subsaharyjskiej – tylko w paryskim Musée du quai Branly jest ich ok. 70 tys. – informują współautorzy raportu, francuska historyczka Bénédicte Savoy i senegalski akademik Felwine Sarr.
Macron podkreślił „niezaprzeczalne zbrodnie europejskiej kolonizacji”, dodając, że „nie może zaakceptować faktu, iż duża część afrykańskiego dziedzictwa znajduje się dziś we Francji”. W listopadzie 2017 r. w czasie swojego wystąpienia w Burkina Faso zapowiedział też, że w ciągu pięciu lat chce czasowo lub definitywnie zwrócić Afryce jej dziedzictwo kulturowe.
Afrykańskiego dziedzictwa trzeba by jednak szukać również w londyńskich, wiedeńskich czy berlińskich instytucjach kultury.
Nowe muzeum w Dakarze to być może znak, że miejsce na czarnym kontynencie, gdzie mogłyby trafić eksponaty, jest przygotowywane. Jego powstanie to realizacja pomysłu Léopolda Senghora, pierwszego prezydenta Senegalu, która zajęła ponad pół wieku. Twórcy muzeum zapowiadają, że będzie ono „laboratorium pomagającym kształtować tożsamość kontynentu”.
Od lat toczy się dyskusja, czy dzieła sztuki powinny do Afryki wracać. Niektórzy twierdzą, że z powodu wojen i ubóstwa brakuje tam instytucji i zasobów, aby chronić cenne eksponaty. Poza tym istnieje kwestia własności: wiele dzieł sztuki zostało zakupionych i należy dziś do prywatnych właścicieli. Jednak kontrargument o zbrodniach i grabieżach kolonialistów kwestionuje zasadność takich zakupów.
„Skupiając się na tych spolaryzowanych argumentach, możemy przeoczyć prawdziwy powód, dla którego sztuka afrykańska musi wrócić do domu. Jej brak jest ogromną stratą dla gospodarki i społeczeństwa. Sztuka może pełnić rolę edukacyjną, poprawiać jakość życia czy pomóc określić naszą osobistą i narodową tożsamość.
Brak sztuki historycznej tworzy pustkę w historii i dziedzictwie wielu krajów afrykańskich. Może wpływać na osobistą motywację, kreatywność czy rozwój innowacji” – komentują w eseju opublikowanym w „The Guardian” naukowcy Dilip Ratha i Patrick Kabanda.
„Istnienie tego muzeum jest celebracją końca milczenia czarnych ludzi” – powiedziała AP prof. Linda Carty z amerykańskiego Syracuse University. „To wymuszone rozpoznanie, jak wiele czarni przynieśli światu. Byliśmy pierwsi, co nam zabrano, jednak teraz to odzyskujemy” – powiedziała.
Źródła: Associated Press, „The Guardian”, CNN, „Rzeczpospolita”