Pandemia COVID-19 zbiegła się w czasie z debatą na temat przyszłego kształtu Unii Europejskiej. Od charakteru reakcji Wspólnoty zależy nie tylko zatrzymanie ekspansji koronawirusa na kontynencie, ale także los solidarności państw członkowskich. Koniecznością stała się taka reforma UE, która pozwoli na prowadzenie polityki w duchu wartości, na których oparta jest idea integracji w Europie.
Jednym z najbardziej charakterystycznych obrazów pandemii COVID-19, opisujących obecną sytuację w Unii Europejskiej, są sznury samochodów na granicach państw, takich jak Czechy, Polska czy Niemcy. Przywrócenie na pewien czas granic wewnętrznych, przez część komentatorów postrzegane jako decyzja stricte polityczna, oddaje jednak także ogólną atmosferę związaną z obawami o stan zdrowia publicznego. Doraźne środki stosowane przez rządy państw członkowskich UE podnoszą kwestię realnych możliwości działania całej Wspólnoty.
Funkcjonowanie strefy Schengen od kilku lat jest papierkiem lakmusowym, za pomocą którego oceniany jest stan spójności Unii Europejskiej w sytuacjach kryzysowych. Tak było w czasie kryzysu migracyjnego w latach 2015–2016, gdy swoje granice zamknęły Węgry i Austria. Dla obywateli państw członkowskich UE wolność przepływu osób to jedna z największych korzyści i najbardziej widocznych oznak związanych z przynależnością do Wspólnoty. Częściowe zawieszenie strefy Schengen wskutek pandemii COVID-19 sprawiło jednak, że zaczęły się pojawiać pytania dotyczące przyszłości Unii Europejskiej.
Test dla europejskich wartości
Jednym z bardziej alarmistycznych głosów w tej kwestii jest artykuł „Czy UE przetrwa pandemię koronawirusa?” opublikowany w serwisie internetowym agencji Bloomberg. Andreas Kluth stawia w nim tezę, że Unia, w sensie instytucjonalnym, jest znacznie bardziej narażona na pandemię koronawirusa niż państwa narodowe. Jak przypomina, już wcześniejsze kryzysy ujawniały pęknięcia stanowiące zagrożenie dla Wspólnoty. W jego opinii odradzający się nacjonalizm, objawiający się wzrostem poparcia dla partii populistycznych, grozi podważeniem samej idei europejskiego projektu.
Wartości, w oparciu o które w latach 50. XX w. rozpoczęto proces integracji w Europie, takie jak solidarność i subsydiarność, są często pomijane w debacie politycznej, którą w ostatniej dekadzie zdominowała tematyka gospodarcza. Z kolei kryzysy, do których doszło w tym czasie, ujawniły instytucjonalne niedostatki UE, w rezultacie czego realne stało się ryzyko uformowania się „Unii dwóch prędkości”, podzielonej na centrum
i peryferia. Potrzeba reform i odbudowa politycznego konsensusu w celu wzmocnienia Wspólnoty to obecnie najważniejsza kwestia dla Komisji Europejskiej pod przewodnictwem Ursuli von der Leyen.
Wielka debata o przyszłości Europy
Na 9 maja, w Dzień Europy, a zarazem w 70. rocznicę podpisania deklaracji Schumana i 75. rocznicę zakończenia II wojny światowej, zaplanowano początek „Konferencji w sprawie przyszłości Europy”. Ma to być trwające dwa lata forum dyskusyjne poświęcone dwóm kwestiom – sposobom walki ze zmianami klimatu i reformie instytucjonalnej w UE. Celem konferencji ma być wzmocnienie demokratycznych podstaw Wspólnoty oraz jej roli na arenie międzynarodowej. Mocno akcentowanym punktem debaty są europejskie wartości, co ma kluczowe znaczenie w obliczu wewnętrznych podziałów w Unii.
W konferencji, w której organizację zaangażowały się także Parlament Europejski i Rada Europejska, udział wezmą obywatele ze wszystkich państw członkowskich reprezentujący różne grupy społeczne. Obradami będzie kierować wiceprzewodnicząca KE Dubravka Šuica, przy wsparciu Věry Jourovej i Maroša Šefčoviča. Nie wiadomo jednak, czy pandemia COVID-19 nie doprowadzi do przełożenia konferencji na inny termin, a być może także do zmiany jej kształtu i formuły. Świadczy o tym apel Europejska odpowiedź na zagrożenie związane z koronawirusem, wystosowany 15 marca do unijnych władz.
Głos przeciwko egoizmowi
Dokument, podpisany przez 450 osób reprezentujących środowiska akademickie, think tanki, organizacje pozarządowe, biznes i politykę, zawiera postulat przekształcenia konferencji w europejską konwencję, której celem będzie opracowanie planu zmian instytucjonalnych. W apelu zaproponowano uznanie zdrowia publicznego i walki z epidemiami za kompetencję UE i przyznanie Komisji Europejskiej uprawnień do koordynowania reakcji na takie zagrożenia na wzór rządu federalnego.
„My, obywatele europejscy, jesteśmy zaniepokojeni i przerażeni zagrożeniem, a jeszcze bardziej kakofonią, egoizmem i autodestrukcyjną krótkowzrocznością nieskoordynowanych reakcji krajowych” – podkreślili sygnatariusze dokumentu. Unię Europejską określili mianem „niekompletnej Res Publiki, źle przygotowanej do stawienia czoła wyzwaniu (pandemii COVID-19 – red.)” , zażądali także zwiększenia unijnego budżetu do co najmniej 1,3 proc. PKB całej UE i ustanowienia funduszu w celu złagodzenia skutków gospodarczych obecnego kryzysu.
„Federalizacja” opieki zdrowotnej?
Unijne władze, jeszcze przed wybuchem pandemii, wśród zmian instytucjonalnych proponowały jedynie zreformowanie sposobu wyboru przewodniczącego Komisji Europejskiej oraz wprowadzenie ponadnarodowych list w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Autorzy apelu chcą pójść znacznie dalej, domagając się zwiększenia uprawnień Komisji i nadania tym kompetencjom charakteru federalnego. Jak na razie trudno przesądzić losy tej propozycji, z uwagi na sprzeciw wobec pogłębiania integracji wyrażany dotąd np. przez rządy państw Europy Środkowo-Wschodniej.
Z drugiej jednak strony, w związku z ekspansją koronawirusa pojawiły się apele o zdecydowane działania Unii Europejskiej. Komisja zdecydowała o przekazaniu 25 mld euro na walkę z pandemią COVID-19, ale usprawnić mogłoby ją poszerzenie uprawnień Unii o instrumenty w obszarze polityki zdrowotnej. UE jest bowiem krytykowana za brak szerszej reakcji na rozwój pandemii, zwłaszcza w przypadku Włoch, które mają największe problemy, jeśli chodzi o skalę tego kryzysu w wymiarze krajowym.
Obrona solidarności Wspólnoty
Realizacja postulatów zawartych w apelu byłaby zgodna z wartościami, na które powołuje się Unia Europejska, a zwłaszcza z ideą solidarności, tym bardziej że w kwestii zdrowia publicznego idea ta odwołuje się bezpośrednio do ludzkiego, społecznego wymiaru UE. Wdrożenie zmian jest ważne także ze względu na to, że postrzeganie Unii będzie warunkowane przez jej reakcję na pandemię COVID-19. „To czas, by udowodnić, że UE jest wspólnotą wartości (…). Nadszedł czas na odważne wspólne kroki w celu przezwyciężenia strachu. Czas na jedność europejską, a nie na podziały narodowe” – podkreślono w apelu.
Obecny kryzys po raz kolejny podnosi także kwestię „federalizacji” Unii Europejskiej, czyli koncepcji zbudowania ponadnarodowego państwa w oparciu o unijne instytucje. O ile kryzys związany z pandemią rzeczywiście mógłby doprowadzić do poszerzenia zakresu kompetencji Unii, to jednak na utworzenie „Stanów Zjednoczonych Europy” – jak potocznie określa się tę koncepcję – w najbliższych latach nie ma szans, przede wszystkim ze względów politycznych.
W obecnej sytuacji politycznej bardziej realne, a zarazem bardziej korzystne, jest wzmocnienie Wspólnoty poprzez reformy instytucjonalne. Przełożenie europejskich wartości na konkretne działania w zakresie zdrowia publicznego pozwoli Unii na uniknięcie kolejnych wstrząsów. Bez odnowienia fundamentów UE w postaci wartości, takich jak solidarność i subsydiarność, Wspólnocie groziłaby utrata jedności, a więc de facto także możliwości realnego funkcjonowania.
We wtorek zapadła decyzja o zamknięciu zewnętrznych granic Unii Europejskiej na okres 30 dni. Sama Wspólnota nie może jednak zamknąć się na zmiany, bo to jeszcze bardziej pogorszy jej sytuację.