„Nie rozumiem sztuki współczesnej” – to zdanie często można usłyszeć, gdy zaczyna się rozmowa o twórczości artystów XX i XXI wieku. Dlaczego potrafimy docenić Caravaggia i Rembrandta, a odrzucamy to, co powstało w czasach nam najbliższych? Łukasz Grzesiczak i Dominika Kardaś w kolejnym odcinku podcastu Audioplastykon rozmawiają z Rafałem Borczem, malarzem i profesorem krakowskiej ASP
„Sztuka zawsze była o dwa kroki do przodu względem swoich współczesnych” – mówi Rafał Borcz. „Trzeba pamiętać, że Caravaggio w czasach, gdy tworzył był malarzem kompletnie niezrozumianym, Rembrandt – na długo zapomnianym. Potrzeba czasu, by pewne tematy i formy ekspresji wykorzystywane w sztuce, stały się dla nas komunikatywne”.
Po pierwsze: edukacja
Artysta zwraca uwagę na to, że podstawową przyczyną, dla której w dorosłym życiu niechętnie obcujemy ze sztuką, jest brak odpowiedniej edukacji. „Jeśli spojrzymy chociażby na podręczniki do plastyki dla szkół podstawowych, to wyłania się z nich kompletny chaos. One w ogóle nie przygotowują ucznia do odbioru sztuki. Dodatkowo lekcje plastyki są traktowane jako coś niepotrzebnego – na egzaminach zdaje się przecież inne przedmioty…” – komentuje Borcz.
Tymczasem – zamiast sprawdzianów z klasyfikacji barw czy rodzajów perspektywy – istotniejsze w kształceniu artystycznym jest spotkanie ze sztuką oko w oko. „Ważne jest, żeby sztukę odbierać na żywo, żeby pójść do muzeum, do galerii. To wymaga z naszej strony jakiegoś wysiłku, dlatego bardzo ważne, by już najmłodsze dzieci zabierać na wystawy, do teatru, na warsztaty prowadzone w galeriach sztuki. To w dużych miastach już działa, ale w małych miejscowościach – dopiero raczkuje” – mówi profesor Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Problemem jest według niego także brak odpowiedniego dofinansowania zarówno edukacji artystycznej, jak i samych artystów.
Sztuka to nie ucieczka
Zainteresowanie sztuką bywa odbierane jako snobizm – ostatnio widoczne było to w debacie publicznej po premierze książki Donalda Tuska. Były premier wspomina w niej, jak odwiedzając różne miejsca na świecie, wymykał się ze spotkań dyplomatycznych, by odwiedzić muzea, w których znajdowały się najważniejsze dzieła sztuki. Część czytelników odebrała to jako dowód właśnie na snobizm Tuska i oderwanie elit politycznych od życia zwykłych ludzi.
„To przykre, że zainteresowanie sztuką uchodzi za eskapistyczne. Sztuka, wręcz przeciwnie, pomaga nam zrozumieć otaczający nas świat. To artyści byli jednymi z pierwszych, którzy zaczęli w debacie publicznej podejmować tematy wykluczenia społecznego, migracji czy katastrofy klimatycznej” – zaznacza Rafał Borcz. I dodaje: „Każdy z nas ma potrzebę przynależenia do czegoś, co jest elitarne. Jeżeli będę czuł się dobrze, bo należę do tej wąskiej grupy ludzi, która np. chodzi do teatru albo muzeum, to co w tym złego?”