W wyniku eksplozji w stolicy Egiptu zginęło co najmniej 20 osób, a 47 zostało rannych. Ministerstwo spraw wewnętrznych podało, że do gigantycznego wybuchu doszło po kolizji jadącego pod prąd samochodu z trzema innymi pojazdami. Naoczni świadkowie przedstawiają jednak inną wersje wydarzeń
Do zdarzenia doszło w niedzielną noc przed wejściem do Instytutu Onkologii w Kairze, największej tego typu placówce w Egipcie. Na miejsce natychmiast wysłano 42 karetki pogotowia i 30 wozów strażackich. Pierwszej pomocy poszkodowanym udzielali będący na dyżurze lekarze oraz przechodnie, którzy starali się ugasić płonące samochody.
Ogromna siła eksplozji
Siła wybuchu była tak duża, że wejście do instytutu zostało kompletnie zniszczone, a w pobliskich budynkach wyleciały szyby z okien. Odgłos eksplozji był słyszalny w odległości kilku kilometrów od miejsca zdarzenia. Ze szpitala ewakuowano wszystkich pacjentów i cały personel medyczny.
Według pierwszych informacji podawanych przez telewizję Extra News do wybuchu doszło w samym budynku instytutu, gdzie eksplodowała butla z tlenem. Po godzinie wiadomość została jednak zdementowana przez egipskie MSW i podano oficjalnie, że „samochód jadący nadbrzeżną drogą Nile Corniche zderzył się z trzema innymi pojazdami przed Instytutem Onkologii; w wyniku kolizji doszło do wybuchu, w skutek czego zginęło i zostało rannych wielu obywateli”.
W poniedziałek około południa rządowa gazeta „Al-Masry Al-Youm” poinformowała natomiast, że przed budynkiem instytutu zapaliły się nie trzy, a siedem zaparkowanych tam samochodów. Godzinę później rządowy portal Ahram podał informację, że kierowca auta, które spowodowało tragedię, uciekał przed goniącym go policyjnym radiowozem. Na jednokierunkowej Nile Corniche uciekający chciał zawrócić i wówczas doszło do zderzenia z innymi pojazdami i eksplozji.
Zdetonowano materiały wybuchowe?
Włoska agencja ANSA dotarła do bezpośrednich świadków zdarzenia, według których był to akt terrorystyczny spowodowany detonacją materiałów wybuchowym umieszczonych w pojeździe. Świadczyć mogą o tym charakterystyczne ślady na zniszczonych samochodach, których wgięta do wewnątrz blacha została poddana działaniu fali uderzeniowej, oraz liczba osób, które zginęły lub zostały ranne. Samochód, który eksplodował, został po prostu „rozerwany na kawałki” i wygląda jakby był „rozsadzony od wewnątrz”.
Co istotne, na zdjęciach umieszczanych na Facebooku przez mieszkańców tej części Kairu widać płonące samochody, które stały na przestrzeni ponad stu metrów, co raczej wyklucza zwykłą kolizję drogową. Według nieoficjalnych informacji uzyskanych przez ANSA w służbach bezpieczeństwa Egiptu fala uderzeniowa uszkodziła również żelazne bariery wzdłuż rzeki, a niektóre ciała mogły wpaść do Nilu.
„Deszcz metalowych odłamków”
Według świadków wypowiadających się dla brytyjskich mediów wybuch spowodował istny „deszcz metalowych odłamków i gruzu”, który ranił i zabijał przechodniów. Kilka osób miało spłonąć przed wejściem do instytutu. Na razie wiadomo, że zginęli dwaj ochroniarze stojący w drzwiach, oraz kierowcy, pasażerowie i piesi znajdujący się na Nile Corniche. Wśród 20 ofiar nie znalazł się żaden członek personelu medycznego ani żaden pacjent.
Według telewizji Nile News Instytut Onkologii został zamknięty. Wyłączono z ruchu wszystkie przylegające do szpitala ulice, które od wczoraj patrolują służby bezpieczeństwa i policja. Wszczęto dochodzenie, nad którym pieczę sprawuje premier Egiptu Moustafa Madbouly. Przesłuchiwani są świadkowie i sprawdzane kamery monitoringu. Z 47 osób rannych w eksplozji cztery są w stanie krytycznym.