Ze względu na brak papieru i atramentu mieszkańcy Zimbabwe są uwięzieni w państwie pogrążającym się w coraz głębszym kryzysie
Harare, stolica Zimbabwe. Przed biurem departamentu spraw wewnętrznych w kolejce czeka kilkaset osób. Przyjechali nad ranem, by otrzymać paszport – bilet do lepszego życia. Chcą jak najszybciej wyjechać, przychodzą więc tutaj codziennie. Mimo że każdego dnia konsekwentnie są odsyłani z kwitkiem.
Do departamentu ciągle wpływają nowe wnioski, a zaległych jest już około 280 tys. Te złożone nawet rok temu nadal leżą na biurkach urzędników.
Jak informuje dziennik „Guardian”, Zimbabwe obecnie jest w stanie wydawać maksymalnie 50 paszportów dziennie. Powód jest banalny – brakuje papieru do drukowania, a także specjalnego atramentu. Kraj nie posiada obcej waluty, by móc je importować. Niedobory można dopisać do długiej listy tego, czego w Zimbabwe brakuje – chleba, paliwa czy energii elektrycznej.
Problem z gigantyczną inflacją
Kłopoty pogłębia hiperinflacja, z jaką Zimbabwe zmaga się od kilku lat. Afrykański kraj wyprzedza jedynie Wenezuela, pogrążona w potężnym kryzysie gospodarczym i politycznym.
Problemy zaczęły się nasilać, gdy Robert Mugabe, wieloletni prezydent dyktator, zaczął wypędzać z kraju białych właścicieli ziemi i konfiskować ich majątki. Mimo zmiany władzy, którą w wyniku zamachu stanu przejął w 2017 r. Emmerson Mnangagwa, przed Zimbabwe jeszcze długa droga, by wyjść z głębokiego kryzysu gospodarczego.
W czerwcu wydano dekret o zakazie używania walut obcych w kraju. Po latach prowadzenia wielowalutowej gospodarki, opartej głównie na amerykańskim dolarze, podjęto decyzję o powrocie dolara Zimbabwe.
„Decyzja o zakazie używania walut obcych została wdrożona dekretem mniej niż 24 godziny po tym, jak minister finansów powiedział w państwowej stacji telewizyjnej, że kraj nie jest gotowy do porzucenia wielowalutowej gospodarki” – komentowała Al Jazeera.
Ludzie chcą uciekać za granicę
Komisja ds. Praw Człowieka w Zimbabwe (ZHRC), niezależna od rządu organizacja funkcjonująca w ramach międzynarodowej umowy z 2008 r., rozpoczęła już dochodzenie w sprawie paszportów, ale trudno liczyć na szybkie i wymierne rezultaty „śledztwa”. W styczniu ZHRC podniosła alarm po zamieszkach w Harare. Wojsko użyło wtedy twardej amunicji i tortur wobec ludzi protestujących przeciwko podwyżkom cen paliwa.
„W Zimbabwe pogłębia się kryzys humanitarny. Pogarszająca się w szybkim tempie sytuacja gospodarcza skutkuje niedoborami żywności i paliwa w całym kraju. Obecnie ograniczony jest dostęp do opieki zdrowotnej, leczenia i żywności” – informuje Międzynarodowa Federacja Pracowników Socjalnych IFSW w swoim oświadczeniu.
Makuvise, 30-letnia mieszkanka Zimbabwe, powiedziała reporterowi dziennika „Guardian”, że po roku czekania na paszport postanowiła ustawiać się w kolejce codziennie. „Urzędnicy często mówią nam, że nie ma materiałów (do przygotowania – red.) paszportów i ciągle odkładają możliwą datę ich odbioru. To frustrujące. Potrzebuję lepszej pracy, a paszport to jedyna droga, żeby się stąd wydostać” – podkreśla.
W paszportowym korku ugrzęźli nie tylko ludzie, którzy chcą wyjechać, by poprawić swoją sytuację ekonomiczną – z kraju nie mogą wydostać się także studenci czy osoby potrzebujące opieki zdrowotnej za granicą.
Według ankiety dotyczącej średniego wynagrodzenia z marca (jeszcze przed powrotem dolara zambijskiego) mieszkańcy kraju zarabiali średnio 17–18 dolarów netto, podczas gdy bochenek chleba kosztował ponad 2 dolary.
Źródła: Guardian, Al Jazeera, Reuters