Nie mogli doprosić się wyznaczenia przejścia dla pieszych, dlatego zrobili to sami. Sprawy w swoje ręce wzięli mieszkańcy dwóch ruchliwych ulic niedaleko centrum Krakowa
Wielką akcję malowania pasów i ronda urządzono na ulicach Cystersów i Fabrycznej, których mieszkańcy od lat nie mogą doprosić się o wyznaczenie przejść dla pieszych w swojej okolicy. Ta przed laty była skupiskiem tętniących życiem zakładów przemysłowych. Dziś budują się tam kolejne biurowce i osiedla mieszkaniowe. Oznacza to wzmożony ruch przez cały dzień.
Biurowce, osiedla i samochody
„Docelowo przy tych dwóch ulicach ma mieszkać ok. 6 tys. osób. To 20 proc. populacji dzielnicy! Powstają też tysiące metrów kwadratowych przestrzeni biurowej, gdzie pracę ma znaleźć 8 tys. osób” – mówi pani Emilia Ordzeniewicz-Sznitko, mieszkająca w okolicy.
„Strach pomyśleć, co będzie, gdy każda z tych osób będzie musiała walczyć o możliwość przejścia przez ulicę w miejscach, które się do tego nie nadają, i gdzie pędzą samochody. Już teraz jest bardzo ciężko” – dodaje.
Ulica Cystersów to droga łącząca dwie ważne krakowskie arterie – al. Pokoju i ul. Mogilską. Dodatkowo znajduje się tuż za strefą płatnego parkowania. Wiele osób zostawia tu swoje auta i przesiada się do komunikacji miejskiej.
W planach ulica Cystersów określana jest jako niepubliczna, dlatego nie obowiązują na niej niektóre przepisy ruchu drogowego. „W praktyce można tu jeździć bez zapiętych pasów, a nawet prawa jazdy. Nie ma także ograniczenia prędkości” – tłumaczy pani Emilia.
Wymalowane pasy działają!
Z tego właśnie powodu mieszkańcy opracowali listę pomysłów na uspokojenie ruchu w okolicy. Domagali się w nim utworzenia przejścia dla pieszych, wyznaczenia ronda na styku ulic Fabrycznej i Cystersów oraz uporządkowania i ograniczenia parkowania. Niestety, jak na razie ich starania nie spotykają się z aprobatą urzędników.
„Ignorują nasze postulaty, dlatego postanowiliśmy wziąć sprawy we własne ręce. Kilka dni temu zorganizowaliśmy piknik, podczas którego wymalowaliśmy kredą na ulicach pasy, roślinami wyznaczyliśmy rondo, ustawiliśmy także oznakowanie z kartonu” – relacjonuje Ordzieniewicz-Sznitko.
Akcji przyglądały się policja i straż miejska, obyło się jednak bez mandatów. Co ciekawe, kierowcy stosowali się do wymalowanego oznakowania. Zwalniali przed tymczasowym przejściem dla pieszych i poruszali się po rondzie tak, jakby było wyznaczone w oficjalny sposób przez drogowców.
Niestety, nie trwało to długo. Organizatorzy, zgodnie ze swoim założeniem, po zakończeniu pikniku zmyli oznakowanie. Od początku miało ono być tymczasowe. Teraz czekają na ruch ze strony urzędników.