Nauka poza salą lekcyjną sprzyja nie tylko uczniom, lecz także nauczycielom – przekonują naukowcy z Uniwersytetu w Swansea. Ich badania powinny stanowić cenną wskazówkę dla osób tworzących programy nauczania
Naukowcy przeprowadzili badania w trzech szkołach podstawowych, w których lekcje regularnie odbywają się na świeżym powietrzu. Oceny efektów nowego dla tych placówek podejścia do nauczania, dokonali w oparciu o analizę wywiadów z nauczycielami i uczniami.
Świeże powietrze – świeży umysł
Jak wynika z przeprowadzonych rozmów, zarówno dorośli, jak i dzieci bardzo szybko zaczęli dostrzegać pozytywny wpływ uwolnienia się od klas lekcyjnych. Zajęcia pod chmurką były prowadzone w wymiarze 1–2 godzin tygodniowo. Wśród zalet takiej metody nauczania naukowcy wymieniają większe zaangażowanie uczniów w przebieg lekcji, wyższy poziom koncentracji, lepsze samopoczucie, a także poprawę zdrowia.
Ten ostatni aspekt zasługuje na szczególną uwagę. Zdaniem specjalistów ze Swansea stan zdrowia młodych ludzi ma ogromne znaczenie dla jakości edukacji, co niejednokrotnie udowadniały wcześniejsze badania. Jego pogorszenie często wiąże się z brakiem przebywania na świeżym powietrzu, co przyczynia się do zmniejszenia odporności. Według naukowców rolą szkoły jest zapewnienie podopiecznym odpowiedniej ilości czasu na przebywanie na zewnątrz.
Pozytywne skutki także dla nauczycieli
Autorzy analizy wskazują bariery, które powstrzymują nauczycieli i kierownictwo szkół przed organizacją zajęć pod chmurką. Są to m.in. trudności w zapewnieniu odpowiedniej opieki czy kłopot w dostosowaniu programu i schematu lekcji do warunków zewnętrznych.
Niemniej jednak, pedagodzy powinni rozważyć wszelkie „za” i „przeciw”, ponieważ taki sposób prowadzenia lekcji wpływa pozytywnie także na nauczycieli. Z wywiadów przeprowadzonych przez naukowców wynika, że gdy zabierali uczniów na zewnątrz, zwiększała się ich satysfakcja z pracy, następowała także poprawa ogólnego samopoczucia.
Sale lekcyjne są passe?
Zalety takiej formy nauczania dostrzegane są już od dawna. We współczesnych nurtach edukacji sale lekcyjne uważane są wręcz za przeżytek, na co niegdyś zwracał uwagę ekspert do spraw edukacji prof. Bogusław Śliwerski z Uniwersytetu Łódzkiego.
„Na przełomie XIX i XX w., kiedy obowiązek szkolny wkroczył do nowoczesnych społeczeństw, szkoły były budowane jak szpitale psychiatryczne czy więzienia. Miały spełniać funkcję nadkontroli” – powiedział w rozmowie z Holistic.news. Jego zdaniem zamknięta, odizolowana przestrzeń sal lekcyjnych oraz uprzywilejowana pozycja dorosłych jest porównywalna do więziennego rygoru.
Źródło: swansea.ac.uk