Rząd Indonezji ukrywa przed światem skalę wycinki lasów tropikalnych. Drony demaskują jego tajemnice
Drony zmieniły kształt współczesnych konfliktów zbrojnych i wpłynęły na nasze wyobrażenia o arsenale przyszłości. Bezzałogowe maszyny, które są o wiele bardziej dyskretne niż śmigłowce czy helikoptery, coraz częściej stają się także sojusznikami śledczych choćby w walce z nielegalnymi plantacjami.
Władze Indonezji od lat są oskarżane o nieme przyzwolenie na wycinanie lasów. Według Unii Europejskiej zakładane w tajemnicy plantacje palmy olejowej prowadzą do deforestacji Indonezji i Malezji. Zdjęcia satelitarne dowiodły, że wyrąb prowadzony jest na masową skalę – w zeszłym roku w samej prowincji Aceh zniknęło 15 tys. hektarów lasów.
Informator z powietrza
W maju drony dostarczyły ekologom niepodważalnych dowodów na istnienie olbrzymich plantacji palmy olejowej kosztem lasów Sumatry. Ta indonezyjska wyspa jest ostatnią siedzibą dla wielu zagrożonych gatunków zwierząt. Najbardziej zagrożony jest ekosystem Leuser – liczące 2,6 mln hektarów dziewicze tereny, na których żyją tygrysy, słonie czy nosorożce. Według badań, na które powołuje się „Deutsche Welle”, na skutek wylesiania Indonezji i Malezji od 1999 r. zabito ponad 100 tys. orangutanów.
Sytuacja ekonomiczna Indonezyjczyków, przede wszystkim mieszkających na prowincji, nie skłania do refleksji nad ginącymi gatunkami. Dla wielu obywateli każdy dzień to walka o zaspokojenie podstawowych potrzeb. Władze Indonezji mają dane dotyczące skali deforestacji, ale ich nie ujawniają. Według Agencji Reutera ostatnie oficjalne informacje na ten temat pochodzą z 2017 r. Tymczasem w 2018 r. – według Światowego Instytutu Zasobów (WRI) – w Indonezji zniknęło 340 tys. hektarów lasów tropikalnych.
Indonezyjski rząd utrudnia ekologom dostęp do lasów dziewiczych, ale zastępuje ich nowoczesna technologia – drony, satelity Europejskiej Agencji Kosmicznej oraz amerykańska inicjatywa Global Forest Watch, co pozwala na monitorowanie aż 90 proc. ekosystemu Leuser.
Prawda z lotu ptaka
Zdjęcia z lotu ptaka pozwoliły przerwać zmowę milczenia, jednak na potępienie wycinki nie ma co liczyć. Indonezyjski minister koordynator ds. gospodarki Darmun Nasution pod koniec maja oficjalnie wystąpił „w obronie utrzymania tajemnicy w zakresie informacji dotyczących produkcji oleju palmowego ze względu na interes ekonomiczny kraju”.
W Indonezji produkcja oleju palmowego ma ogromne znaczenie dla rynku krajowego. Ale krótkowzroczność tamtejszych polityków odbija się w postawach wyborców, a także w instytucjach zależnych od władzy. Policjanci i pracownicy służby leśnej z prowincji Aceh podkreślają, że brakuje im odpowiednich środków do walki z nielegalnymi plantacjami.
Wycinanie lasów deszczowych jest główną przeszkodą w walce o spowolnienie zmian klimatycznych. Niektórzy ekolodzy oskarżają jednak Unię Europejską i Stany Zjednoczone o hipokryzję. Z jednej strony, upominają one kraje dewastujące środowisko naturalne, z drugiej – są beneficjentami produktów takich właśnie jak olej palmowy.
Według badań, na które powołuje się „Deutsche Welle”, jedna szósta CO2 uwalnianego do atmosfery z typowej europejskiej diety ma związek z wylesianiem w tropikach – „za pośrednictwem” importowanych towarów. Najwyraźniej jednak Unia Europejska jest świadoma tego rozdźwięku w polityce ekologicznej, bo od dłuższego czasu Parlament Europejski rozważa rezygnację z oleju palmowego na terytorium całej Wspólnoty.
Źródła: DW, Reuter, PAP