Naukowcy apelują o podpisanie nowej międzynarodowej umowy, która miałaby zapobiec szóstemu masowemu wymieraniu życia na Ziemi. Jak przekonują, porozumienie paryskie nie wystarczy, by odsunąć widmo katastrofy
Nową nadzieją na powstrzymanie zmian klimatycznych ma być Globalne porozumienie na rzecz przyrody (ang. Global Deal for Nature). Plan zakłada, że do 2030 r. 30 proc. powierzchni planety powinno znaleźć się pod międzynarodową ochroną. Jedna piąta powierzchni Ziemi miałaby z kolei stać się „obszarem stabilizacji klimatu”, utrzymywanym w stanie naturalnym bądź do niego przywracanym.
Konieczny budżet to 100 mld dolarów rocznie, czyli 10 razy więcej niż środki obecnie inwestowane w ochronę natury. Wcześniej rządy zgodziły się chronić 17 proc. powierzchni lądów i 10 proc. oceanów do 2020 r., ale według naukowców jest to zbyt mało, by zapobiec nadchodzącej katastrofie. „Przedstawiamy mapę drogową celem uniknięcia szóstego masowego wymierania [życia na Ziemi – red.] i ograniczenia zmian klimatu” – deklarują autorzy porozumienia.
45 proc. powierzchni planety jest ciągle w stanie naturalnym lub półnaturalnym. Ale sytuacja zmienia się bardzo szybko – ludzie przekształcają lasy w uprawy, a kolejne gatunki roślin i zwierząt giną. Badacze podkreślają tymczasem, że naturalne ekosystemy są największymi sprzymierzeńcami człowieka w walce ze zmianami klimatycznymi. Odgrywają kluczową rolę w magazynowaniu węgla, wytwarzaniu słodkiej wody i zapewnieniu ludziom bezpieczeństwa żywnościowego.
Przechowywanie węgla w ekosystemach i usuwanie CO2 z atmosfery są często mylone. Lasy pochłaniają dwutlenek węgla. Ale najstarsze i nieskażone ekosystemy pełnią jeszcze inną, bardzo ważną funkcję: magazynują ogromne ilości węgla – gdy drzewa rosną, wbudowują go w tkanki. Można sobie łatwo wyobrazić, ile dwutlenku węgla wydostaje się do atmosfery podczas niszczenia lasu równikowego.
Dodatek do porozumienia paryskiego
Globalne porozumienie na rzecz przyrody nie jest pierwszym międzynarodowym paktem mającym ratować Ziemię. Porozumienie paryskie z 2015 r., podpisane przez przedstawicieli 197 krajów, wyznacza globalne cele w zakresie redukcji emisji gazów cieplarnianych, próbując ograniczyć wzrost średniej temperatury na świecie. Planuje też pomoc finansową dla krajów rozwijających się i wspiera lokalne inicjatywy.
„Ale nie chroni różnorodności życia na Ziemi. Bez planu towarzyszącego stracimy bogactwo gatunków, które ewoluowały i gromadziły się przez miliony lat” – tłumaczy w rozmowie z „The Conversation” Greg Asner, jeden z naukowców zajmujących się projektem.
Naukowcy podkreślają, że celów porozumienia paryskiego nie uda się osiągnąć bez jednoczesnej troski o naturę. „Najbardziej logicznym i opłacalnym sposobem ograniczenia emisji gazów cieplarnianych i usuwania gazów z atmosfery jest magazynowanie węgla w naturalnych ekosystemach” – twierdzi Asner.
Naturalne ekosystemy jak fundusze inwestycyjne
Proponowany układ opiera się na mapie około tysiąca ekoregionów znajdujących się na lądzie i morzach. Każde z tych miejsc posiada zbiór wyjątkowych gatunków i ekosystemów, które wzajemnie się uzupełniają, działając jak idealnie zaprojektowany mechanizm.
Na przykład drzewa w lasach tropikalnych, jeśli występują razem, magazynują bardzo dużo węgla w drewnie i glebie. „A naturalne ekosystemy są jak fundusze inwestycyjne na niestabilnym rynku akcji” – zaznacza Asner.
Uprawy stworzone sztucznie przez człowieka nie są już tak wydajne, a ich pielęgnacja wymaga znacznie większych nakładów. Wylesianie i degradacja lasów wyrzuca dodatkowe porcje CO2 do atmosfery, uwalniając przez utlenianie zmagazynowany w nich węgiel.
Źródła: weforum.org, theconversation.org, science