Z ustaleń ekspertów wynika, że rozwój chińskiej polityki urbanizacyjnej to w wielu przypadkach iluzja. Mimo że w prawie jednej trzeciej miast ubywa ludzi, ich rozrost trwa nadal
Przez trzy lata zespół badawczy z Uniwersytetu Tsinghua przyglądał się oświetleniu ponad 3,3 tys. chińskich miast. Na podstawie zdjęć satelitarnych stwierdzono, że w niemal 28 proc. przypadków światła były przyciemnione, co oznacza, że w domach brakowało lokatorów. Zdaniem Long Ying, kierującego grupą badawczą, w Chinach jest obecnie 938 kurczących się miast. To więcej niż w jakimkolwiek innym państwie na świecie.
Dlaczego miasta się kurczą?
Według innych statystyk spośród 661 analizowanych metropolii w latach 2010-2017 liczba ludności spadła aż w 90 (14 proc. wszystkich chińskich miast). Ale co ciekawe, w tym samym czasie 71 z nich rozbudowano.
Kurczące się miasta to wynik kryzysu demograficznego. W ubiegłym roku liczba narodzin była najniższa od czasów wielkiego głodu, czyli od 1961 r. Na proces wpływa także transformacja gospodarcza. Znikają ośrodki silnie uzależnione od zasobów naturalnych – węgla kopalnego czy drewna.
Przykładem jest Yichun na północno-wschodnim krańcu Chin, gdzie po wieloletniej eksploatacji w lasach zakazano wycinki drzew, chcąc chronić niewielkie, pozostałe zasoby. W rezultacie region stracił motor od lat napędzający jego gospodarkę. Część miejsc pracy zlikwidowano, a mieszkańcy wyjechali.
Strategiczny problem z planowaniem
Zdaniem ekspertów największym problemem chińskich miast jest jednak to, że urbaniści nadal planują miasta tak, jakby się rozwijały, a nie kurczyły. „Większość chińskiego planowania miejskiego jest oderwana od dzisiejszej rzeczywistości” – komentuje Long Ying w rozmowie z „South China Morning Post”. Inwestycje handlowe, mieszkaniowe czy infrastrukturalne znacznie odbiegają od trendów demograficznych.
Podczas badania zapytano 80 urbanistów o metody pracy. Ponad połowa z nich opierała się na założeniu, że liczba miejscowej ludności wzrośnie, co było związane m.in. z naciskiem ze strony lokalnych urzędników. Same dane demograficzne najczęściej pochodzą właśnie od lokalnych władz i – jak twierdzą naukowcy – są zawyżane.
Rozbudowa pustoszejących miast trwa
„Na papierze te napędzane długiem projekty są głównym czynnikiem wzrostu gospodarczego” – stwierdza „South China Morning Post”. „Trudno oczekiwać, by samorządy lokalne w obecnym systemie gospodarczym wyznaczyły swoje cele, kierując się procesem kurczeniem się populacji. W ramach systemu władze lokalne muszą nieustannie walczyć o zasoby, by pobudzić inwestycje i wzrost” – uważa ekonomista Xu Jianwei w rozmowie z dziennikiem.
Warto zastanowić się nad kosztami utrzymywania takich miast, lub ewentualnego wyburzenia niepotrzebnej zabudowy. Sytuację można porównać do kurczących się miast w Stanach Zjednoczonych. Komentatorzy jednak już teraz zwracają uwagę, że wielokondygnacyjne chińskie bloki, które dominują nad krajobrazem tamtejszej prowincji, będzie dużo trudniej utrzymać niż amerykańskie domki jednorodzinne.
Źródło: South China Morning Post