Protestujący rolnicy są coraz bardziej zdeterminowani. Do pierwszego strajku, w którym udział wzięło tysiąc osób, doszło w maju 2018 r. w Warszawie przed Pałacem Kultury i kancelarią premiera. Miesiąc temu przed siedzibą szefa rządu demonstrowało już siedem tysięcy rolników
W międzyczasie rolnicy prowadzili akcje informacyjne w dużych miastach, w trakcie których rozdawali jabłka i przekonywali mieszkańców do swoich postulatów. Działania te nie doprowadziły jednak do jakichkolwiek postępów w rozmowach z Ministerstwem Rolnictwa i rządem. 13 marca doszło do spontanicznego, niezarejestrowanego strajku na pl. Zawiszy w stolicy. Rozrzucone po ulicy jabłka, świnia na torowisku oraz podpalone słoma i opony na ponad godzinę zablokowały jedną z głównych ulic. Tydzień później rolnicy ponownie pojawili się w stolicy, rozdając jabłka i próbując pozyskać warszawiaków dla swojej sprawy.
Trudna sytuacja rolników
„Są osoby, które wskazują, że najlepszym miejscem na strajk byłoby miejsce pod sklepem. Bo to przecież sklepy wykorzystują naszą słabą pozycję i powinniśmy na nie naciskać. My mówimy »nie«. My będziemy naciskać na wybranych przez nas polityków. Niech oni wprowadzą odpowiednie regulacje, które wprowadzą normalność” – tłumaczy na kanale iAGRO RV Michał Kołodziejczak, lider AGROunii, pod szyldem której protestują rolnicy.
Kołodziejczak organizuje struktury terenowe, w których zrzeszają się rolnicy popierający postulaty AGROunii. Strajk w Warszawie, który sparaliżował pl. Zawiszy, w opinii Kołodziejczaka miał wymiar symboliczny.
„Spalone opony mają symbolizować czarne chmury nad polskim rolnictwem. W ciągu trzech lat w Polsce upadło prawie 70 tys. gospodarstw rodzinnych. To bardzo dużo i właśnie to pokazała ta świnia leżąca na torach – to obraz rozjeżdżanego polskiego rolnictwa, które już nie ma siły uciekać” – mówi lider protestujących.
„Wiele osób oburzył widok jabłek, które były wysypane na ulice. Kogo oburzał widok jabłek, które gniły w sadach, które bardzo często muszą być wyrzucane z naszych chłodni i przechowalni? Tego nikt nie widzi. A wam wydaje się, że jak czegoś nie widzicie, to tego nie ma?” – dodaje.
Akcja rozdawania jabłek z 20 marca spotkała się z przyjaznym odbiorem warszawiaków. Protestujący zastanawiają się jednak, czy takie akcje są w stanie cokolwiek zmienić, poza budowaniem pozytywnego przekazu. Do tej pory wszystkie pokojowe metody strajku spotkały się z ignorancją rządzących, a problemy w rolnictwie narastają od dawna. Według zapowiedzi AGROunii dalsza bierność rządu będzie skutkowała kolejnymi strajkami, podobnymi do tego z 13 marca.
Postulaty na naprawę gospodarki rolnej
Na swojej stronie internetowej rolnicy opublikowali siedem postulatów, których realizacja – w ich opinii – poprawi sytuację na terenach wiejskich. Protestujący chcą, by sklepy wielkopowierzchniowe były zobligowane do zapewnienia minimum 51-procentowego udziału polskich produktów rolno-spożywczych w ofercie, a zakupy w pierwszej kolejności były dokonywane u lokalnych producentów. Rolnicy przekonują, że to praktyka powszechnie stosowana w Unii Europejskiej i w pełni zgodna z prawem.
Kolejny postulat dotyczy ułatwienia identyfikacji kraju pochodzenia i kraju produkcji żywności poprzez graficzne oznakowanie produktu flagą danego kraju. W polityce międzynarodowej protestujący domagają się analizy stosunków handlowych z Rosją, która wprowadziła embargo na polskie owoce i warzywa. Postulują wprowadzenie embarga odwetowego na import węgla z Federacji, którego Polska w ubiegłym roku nabyła prawie 13,5 mln ton.
Wśród postulatów rolników znalazło się również utrzymanie strategicznej kontroli państwa nad wodą, czyli surowcem o kluczowym znaczeniu dla rolnictwa, podjęcie zdecydowanych działań w walce z ASF, wypłacenie odszkodowania rolnikom, którzy ponieśli straty w wyniku epidemii, a także uzdrowienie samorządu rolniczego i przeprowadzenie audytu związków zawodowych rolników.
Źródła: iAGRO TV (YouTube), Postulatyagrounii.pl