Władze Amsterdamu zakazują organizowania wycieczek z przewodnikiem po dzielnicy czerwonych latarni ze względu na komfort osób świadczących usługi seksualne
Do De Wallen, amsterdamskiej dzielnicy czerwonych latarni, każdego tygodnia pielgrzymują tłumy. Dotarcie z dworca głównego do tej części miasta na piechotę zajmuje jedynie kilkanaście minut. To sam środek średniowiecznego centrum miasta, opleciony kanałami, pełen barów i coffee shopów. Z podświetlanych ledowymi lampami witryn wyglądają rozebrani kobiety i mężczyźni, czekając na klientów. Przy głównym kanale tłum turystów pstryka im zdjęcia. Kilka kroków dalej ktoś rozdaje ulotki, próbując zachęcić grupę pijanych, roześmianych Brytyjczyków do wejścia na erotyczne show.
Od stycznia 2020 r. miasto chce całkowicie zakazać płatnych oraz darmowych wycieczek z przewodnikiem po De Wallen. Zdaniem władz turyści „nie szanują pracowników seksualnych”. „W tej epoce nie można dłużej akceptować osób świadczących usługi seksualne jako atrakcji turystycznej” – oświadczył amsterdamski radny Udo Kock, cytowany przez holenderskie media.
Zakaz wycieczek po dzielnicy czerwonych latarni
Władzom chodzi także o ograniczenie liczby osób odwiedzających centrum Amsterdamu. Dzięki m.in. tanim liniom lotniczym czy rezerwacjom hoteli online turystów jest coraz więcej – w 2018 r. było ich 19 mln (o 2 mln więcej niż rok wcześniej), a prognozy na rok 2020 mówią już o 21 mln.
„Warunki, w których kobiety muszą wykonywać swoją pracę, pogorszyły się” – powiedziała w rozmowie z dziennikiem „Het Parool” Femke Halsema, burmistrz Amsterdamu. Stwierdziła, że tradycja otwartej prostytucji w mieście jest „coraz bardziej związana z poniżaniem kobiet przez duże grupy turystów”.
Działalność domów publicznych została prawnie zalegalizowana w 2000 r. Osoby zajmujące się prostytucją mogą być tam zatrudnione lub pracować niezależnie. Jednym z celów legalizacji miała być ochrona osób świadczących usługi seksualne.
Turyści nie nakręcają biznesu
Zdaniem przedstawicieli branży turyści wcale nie sprzyjają rozkwitowi biznesu. 80 proc. pracowników seksualnych twierdzi nawet, że mają na niego zły wpływ – podaje portal DutchNews.nl. Amsterdamscy radni pod koniec ubiegłego roku zastanawiali się nawet nad przeniesieniem dzielnicy czerwonych latarni do innej części miasta, pomysł jednak upadł.
„Pozwoliłoby to prostytutkom pracować anonimowo, z dala od turystów zajmujących się fotografowaniem” – argumentował w debacie nad przeniesieniem centrum seksbiznesu Alexander Hammelburg, jeden z miejskich radnych. Zaznaczał, że De Wallen nie jest już idealną lokalizacją. „Prostytucja przyciąga turystów, ale czy naprawdę chcemy zrobić z niej główny powód, dla którego ludzie odwiedzają miasto?” – wtórowała mu radna Nicole Temmink.
Ważnym argumentem w debacie jest komfort mieszkańców centrum Amsterdamu, na których wpływa zarówno seksbiznes, jak i turystyka. Miasto próbuje wprowadzać ograniczenia: razem z zakazem wycieczek po De Wallen zmniejsza też dozwoloną liczebność grup w pozostałej części centrum. Przewodnicy będą musieli posiadać specjalne pozwolenia oraz przestrzegać surowych zasad zachowania. Burmistrz Amsterdamu ogłosiła, że przed latem planuje opracować pakiet reform, które miałyby rozwiązać problemy dzielnicy czerwonych latarni.
Źródła: Guardian, dutchnews.nl, Algemeen Dagblad, Het Parool