Ponad 40 wpływowych osób zapłaciło łącznie 25 mln dolarów w zamian za przyjęcie ich dzieci na elitarne amerykańskie uczelnie
Do wielkiego oszustwa doszło w trakcie rekrutacji na prestiżowe uczelnie, takie jak Uniwersytet Yale’a czy Uniwersytet Stanforda. Głównym oskarżonym w sprawie jest William „Rick” Singer, założyciel The Edge College & Career Network – firmy konsultingowej dla kandydatów na studentów.
Prokuratura oskarżyła go o dwie formy przekupstwa. Pierwsza z nich dotyczyła podstawionych osób, które pisały egzaminy wstępne w imieniu dzieci swoich klientów. Druga polegała na przekupywaniu trenerów, którzy do swoich drużyn przyjmowali uczniów ze zmyślonymi karierami sportowymi. Dokumenty kandydatów były fabrykowane m.in. przy użyciu programu Photoshop. Podczas przesłuchania Singer przyznał się do winy.
Pozycja i majątek otwierają drogę na uczelnię?
Znane osoby, takie jak m.in. aktorki Felicity Huffman i Lori Loughlin czy projektant mody Mossimo Giannulli, zapłaciły setki tysięcy dolarów. Oprócz rodziców zarzuty usłyszało kilku pracowników uczelni zajmujących się zespołami sportowymi. Śledczy podkreślają, że władze uniwersytetów nie były świadomie oszustwa. Jak na razie nie wiadomo, czy zarzuty zostaną postawione także niedoszłym studentom.
Amerykańskie media zwracają uwagę, że celebryci i biznesmeni od lat wykorzystują swoją pozycję i pieniądze, by zapewnić dzieciom dostęp do najlepszych szkół, ale do tej pory odbywało się to w legalny sposób.
Uczelniane drużyny mają tendencję do faworyzowania lepiej sytuowanych kandydatów, których rodzice mogą zapłacić za przygotowanie do testów sportowych. W skrajnych przypadkach przekazują szkołom ogromne darowizny lub finansują powstawanie nowych budynków uczelni. Domniemane łapówki stanowiły jednak mniejszy wydatek niż inwestycje w kampus.
„Kulminacja trwającej od dziesięcioleci praktyki”
Pomijając sensację wokół śledztwa FBI, sama sprawa pokazuje wady amerykańskiego systemu rekrutacji na elitarne uczelnie. „Kiedy federalni prokuratorzy oskarżyli hollywoodzkie osobistości i inne zamożne osoby o wręczanie łapówek, ujrzeliśmy kulminację trwającej od dziesięcioleci praktyki” – wyjaśnia w rozmowie z „The Atlantic” ekspert od edukacji Richard Kahlenberg.
„Absolwenci przyczyniają się do rozwoju uczelni, ale później oczekują specjalnego traktowania ich dzieci. Ta bardziej dystyngowana forma przekupstwa jest uważana za całkowicie legalną. Co więcej, darczyńcy otrzymują ulgę podatkową, która podważa podstawową zasadę prawną, że darowizna na cele dobroczynne nie powinna wzbogacać dawcy” – dodaje.
Ekspert jest również świadkiem w procesie dotyczącym przyjmowania studentów na Uniwersytet Harvarda. Słynny przykład z tej uczelni to sprawa Jareda Kushnera, zięcia prezydenta Donalda Trumpa, którego ojciec, wówczas bogaty deweloper, zobowiązał się w 1998 r. do przekazania 2,5 mln dolarów na rzecz uczelni. Kushner, który w szkole średniej był przeciętnym uczniem, dostał się jednak na prestiżowy uniwersytet.
Analiza biografii obecnych studentów Harvardu pokazuje, że kandydaci cieszący się powiązaniami rodzinnymi z jego absolwentami, są przyjmowani pięć razy szybciej niż ich rówieśnicy. Problem dotyczy prawie połowy prywatnych instytucji szkolnictwa wyższego w Stanach Zjednoczonych. Z badań przeprowadzonych w ubiegłym roku wynika, że „status dziedzictwa” to istotny element wpływający na decyzję o przyjęciu kandydata na uniwersytet.
Źródło: CNN, „The Atlantic”