Władze Rosji planują odciąć kraj od światowego internetu i przejść na własną sieć – Runet. Plany Kremla zaniepokoiły Rosjan, którzy protestują w obronie wolności internetu
W lutym Duma przegłosowała dwie ustawy o autonomicznym rosyjskim internecie, które umożliwią blokowanie krajowych i zagranicznych stron internetowych z powodu fake newsów i artykułów znieważających władze Rosji. W odpowiedzi na ulice Moskwy oraz innych wielkich miast wyszły tysiące osób, by zaprotestować przeciwko kontrowersyjnym regulacjom. W ocenie demonstrantów proponowane zmiany mają umożliwić władzom przejęcie całkowitej kontroli nad internetem w Rosji.
Autonomiczny rosyjski internet poza światową siecią
Dyrektor organizacji RosKomSvoboda Artem Kozluk, w rozmowie z portalem EuroNews, zwrócił uwagę na ekonomiczną stronę przedsięwzięcia planowanego przez władze Federacji Rosyjskiej. Według jego szacunków koszty budowy infrastruktury potrzebnej do odcięcia kraju od światowego internetu wyniosą ok. 20 mld rubli (370 mln euro), a pokryją je de facto użytkownicy sieci, którzy zapłacą wyższe rachunki.
Oficjalnie, celem ustawy o autonomicznym rosyjskim internecie jest zwiększenie bezpieczeństwa kraju na wypadek ataków cybernetycznych. Z tego powodu, do 2020 r. blisko 95 proc. ruchu internetowego zostanie przekierowane do „punktów wymiany” kontrolowanych przez Roskomnadzor, czyli specjalny urząd nadzorujący ruch w sieci.
Jak informuje portal RBC, dostawcy internetu przystali na założenia ustawy, ale jednocześnie ostrzegli, że jej wdrożenie może zakłócić funkcjonowanie sieci ze względu na kwestie techniczne. System musi zostać jeszcze przetestowany, co – jak donosi portal ZDnet – prawdopodobnie nastąpi przed dniem 1 kwietnia.
Protesty mieszkańców Rosji
Uchwalenie ustaw wzbudziło niepokój części Rosjan, którzy wyszli na ulice miast protestować przeciwko „odcięciu kraju od internetu”. 11 marca w Moskwie na Prospekcie Sacharowa zebrało się ponad 15 tys. osób. Według portalu meduza protest był bacznie obserwowany przez milicjantów, którzy pilnowali, by protestujący nie wnosili plakatów i transparentów z treściami krytycznymi wobec rosyjskich władz.
„Przyszedłeś tutaj, by wspierać internet, a więc twój plakat nie powinien dotyczyć przywódców kraju” – powiedział oficer jednemu z protestujących, który przyniósł ze sobą plakat z napisem „Putin nas okłamuje”.