Najpiękniejszy prezent, jaki można otrzymać od życia. Tej więzi nic nie zastąpi

Starożytny filozof Diogenes (ok. 413‒323 p.n.e.) stwierdził, że „przyjaciele to jedna dusza w dwóch ciałach”. Co sprawia, że relacja dwojga ludzi przemienia się w życiodajną więź, która wzmacnia, buduje i daje poczucie braterstwa? Czy możemy wymienić obiektywne warunki, które powinny być spełnione, aby konkretną znajomość można określić mianem „przyjaźni”? Co stanowi istotę takiej relacji?

Ci z nas, którzy doświadczyli prawdziwej, trwałej przyjaźni wiedzą, że można ją uznać za najpiękniejszy prezent, jaki otrzymaliśmy od życia. Za podstawę przyjaźni uznać możemy obecność. To ona stanowi fundament tej więzi, bo daje nam poczucie stałości i stabilności. Przyjaciel to ten, który JEST. Na dobre i na złe. Ten, na którego wsparcie i zrozumienie ‒ bez oceniania ‒ możemy liczyć zawsze, w każdej sytuacji. Nie jest to więc obecność pusta, ale taka, która wzmacnia, na której można się oprzeć, a wzajemne zrozumienie daje to poczucie, o którym wspomniał Diogenes. O „jednej duszy rozdzielonej na dwa ciała” pisał także Arystoteles (384‒322 p.n.e.), dla Teofrasta (ok. 370‒287 p.n.e.) przyjaciel jest „drugim ja”, a św. Augustyn (354‒430 r.) myślał o przyjacielu jako „połowie duszy mej”. Wielu filozofów wskazywało więc na głęboką więź małej wspólnoty, a nawet jedności, która łączy przyjaciół.

Ancient Wisdom on Friendship – Midjourney / Maciej Kochanowski

Przyjaźń czyni nas lepszymi

Szczególną uwagę przyjaźni poświęcił Arystoteles, który traktował ją jako cnotę (gr. areté), a więc pewną doskonałość, dzielność etyczną, wyznaczając tym samym sposób rozumienia przyjaźni także przez kolejne pokolenia myślicieli. W tych duchu pisał o niej także Cyceron (od 106 p.n.e. do 43 n.e.) w słowach:

„Natura dała nam przyjaźń jako wspomożycielkę cnót, a nie jako współtowarzyszkę przywar”

czy wiele wieków później Ludwig Feuerbach (1804‒1872 r.):

„Przyjaciele uzupełniają się; przyjaźń jest środkiem do cnoty, co więcej, jest cnotą samą, ale cnotą wspólną”.

Przeświadczenie, które przyświecało takim interpretacjom, pokazuje, że przyjaźń – rozumiana jako cnota – czyni nas lepszymi ludźmi. Jest ona tym rodzajem relacji, który nas nie tylko uwzniośla, ale także stawia przed nami konkretne kryteria do spełnienia, oczekuje i wymaga istnienia nie tylko dla siebie, ale dla drugiego człowieka. Właśnie dlatego Arystoteles utożsamiał przyjaciela z człowiekiem dobrym, wskazując na wyraźny związek przyjaźni z dobrem. Takie przekonanie wydaje się ponadczasowe. Przyjaciel to ten, który pragnie dla mnie dobra. To ten, który umie coś poświęcić z własnego dobrobytu, żeby podzielić się tym z bliską mu osobą. Taka postawa charakteryzuje się empatią, wrażliwością na Innego, gotowością do współodczuwania i współbycia. Warto w tym kontekście zastanowić się jak często my sami jesteśmy dzisiaj gotowi na taką postawę względem osób, które uważamy za naszych przyjaciół? Czy współczesny człowiek nie jest bardziej nastawiony na branie niż dawanie? Łatwiej i przyjemniej czerpać ze świata zewnętrznego dla siebie, niż samemu wysilać się na dawanie innym, co zawsze wiąże się z rezygnacją jakiegoś dobra dla siebie. Odwieczny dysonans między egoizmem a altruizmem powraca w praktykowaniu przyjaźni na co dzień.

Zobacz też:

Jaka przyjaźń?

Rodzaje przyjaźni są różne. Nie ma przecież jednego obowiązującego modelu, o którym powiedzielibyśmy: tylko ten i żaden inny. Jak więc różnicować przyjaźń i na jakich płaszczyznach może się ona realizować? Arystoteles wskazywał na trzy rodzaje przyjaźni, podkreślając, że sama przyjaźń zawsze stanowi „złoty środek” pomiędzy dwiema wadami: pochlebstwem i wrogością. Nie jest przecież przyjacielem ten, który zawsze i wszędzie prawi nam komplementy i we wszystkim się z nami zgadza. Taka skrajność oznaczałaby brak krytycyzmu jak i brak szczerości ze strony tej osoby. Przyjaciel to ten, który umie uczciwie nie przyznać racji i wskazać na słabości poczynań, których być może sami nie potrafimy dostrzec. Z drugiej strony przyjaciel to nie ten, który zawsze i wszędzie strofuje, skupiając się jedynie na błędach i w duchu pomocy krytykuje na każdym kroku. Arystoteles dostrzegł niebezpieczeństwo popadnięcia w te dwie skrajności i pokazał, że prawdziwa przyjaźń może realizować się na trzech poziomach. Po pierwsze, przyjaźń, która zawsze pragnie dobra dla drugiego człowieka, może być oparta na tym, co korzystne. Przyjaciół łączą wtedy wspólne pożytki, które jedni i drudzy czerpią za wspólnych przedsięwzięć, wspierając siebie nawzajem bez elementu rywalizacji czy konkurencji. Drugi rodzaj przyjaźni oparty jest na doznawaniu tego, co przyjemne dla obu przyjaciół ze wskazaniem na wartości wyższe. Trzeci i najszlachetniejszy rodzaj przyjaźni, nazwany przez Arystotelesa „przyjaźnią doskonałą” to relacja, w której przyjaciele życzą sobie dobra ze względu na nich samych. Podstawą takiej więzi jest wierność, jak również bezinteresowność.

Modern Interpretations of Friendship – Midjourney / Maciej Kochanowski

Przyjaciele to ci nieliczni

W czasach współczesnych słowo „przyjaźń” stało się jednak nie tylko wieloznaczne, ale także nadużywane. Przyjaźnią nazywa się często współudział w przestępstwie, stronnictwo w polityce, niewłaściwie rozumianą solidarność zawodową. Skłonni jesteśmy nazywać przyjacielem tego, kto chroni nas przed poniesieniem konsekwencji naszych niewłaściwych zachowań lub tego, kto spełnia nasze zachcianki – nawet jeśli mają one na nas destrukcyjny wpływ.

Czasami przyjaźnią określamy zwykłą znajomość czy sympatię, gubiąc tym samym pierwotny sens tego słowa. Przyjaciółmi stają się wszyscy, którzy znajdą się w gronie znajomych na Facebooku, lub Ci, którzy pozytywnie lajkują pod naszymi wpisami na profilach serwisów społecznościowych. Ważna więc w dzisiejszych czasach staje się umiejętność rozróżniania rodzajów i poziomów naszych znajomości, żeby nie pogubić się w relacjach, które tworzymy. Jest to także istotna umiejętność, ponieważ pozwala jasno i klarownie formułować zarówno swoje powinności, jak i oczekiwania względem innych ludzi. A przyjaciele to naprawdę wyjątkowi ludzie w naszym życiu i nigdy nie ma ich za wiele właśnie ze względu na ich wyjątkowość. Tak jak to opisał Antoine de Saint‒Exupéry (1900‒1944 r.):

„Przyjaciele są jak ciche anioły, które podnoszą nas kiedy nasze skrzydła zapominają jak latać”.


Może cię również zainteresować:

Opublikowano przez

Magdalena Kozak

Autorka


Doktor filozofii, zajmuje się przede wszystkim współczesną filozofią francuską w nurcie egzystencjalizmu, filozofii dialogu i relacji oraz fenomenologii. Prywatnie pasjonatka klimatów śródziemnomorskich, kryminałów – najchętniej skandynawskich oraz miłośniczka zwierząt i długich spacerów. W otaczającym świecie, niestety, już coraz mniej ją dziwi.

Chcesz być na bieżąco?

Zapisz się na naszą listę mailingową. Będziemy wysyłać Ci powiadomienia o nowych treściach w naszym serwisie i podcastach.
W każdej chwili możesz zrezygnować!

Nie udało się zapisać Twojej subskrypcji. Proszę spróbuj ponownie.
Twoja subskrypcja powiodła się.

Zmień tryb na ciemny